Skromne warunki stymulują do pracy

 

Mariusz Jagieła, (ur. 1976 r.) jest absolwentem Wydziału Elektrotechniki i Automatyki Politechniki Opolskiej, studia ukończył w 2000 r., w tym samym roku podjął pracę jako najpierw asystent stażysta, następnie asystent w Katedrze Automatyzacji i Diagnostyki Układów Elektromechanicznych, skąd skierowany został na studia doktoranckie, które ukończył uzyskując stopień doktora nauk technicznych w 2002 r. W lutym bieżącego roku uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk technicznych, a maju br. objął stanowisko profesora nadzwyczajnego Politechniki Opolskiej. Nadal związany jest ze swoją macierzystą jednostką — Wydziałem Elektrotechniki, Automatyki i Informatyki. Jest pracownikiem Katedry Maszyn Elektrycznych w Instytucie Układów Elektromechanicznych i Elektroniki Przemysłowej. Do ważniejszych osiągnięć profesora zaliczyć można się uzyskanie stypendium w programie Krajowe stypendia wyjazdowe FNP w 2002 r., stypendium w programie Stypendia dla młodych naukowców FNP w roku 2003, naukowe stypendium zagraniczne NATO, w 2003 r. nagroda Premiera Rzeczypospolitej Polskiej za wyróżnioną rozprawę doktorską.

 

W gronie doktorów habilitowanych i doktorów,

którzy podczas ostatniego święta odbierali dyplomy

wyróżniał się Pan młodym wiekiem.

Habilitacja w wieku 32 lat nie zdarza się tak

często, choć wcześniej w 2006 roku równie młody

pracownik naukowy i także na Wydziale EAiI

zrobił habilitację. Czy na tym wydziale są szczególne

warunki dla rozwoju młodej kadry ?

 

Trudno odpowiedzieć na to pytanie, wydaje mi się, że szczególność tych warunków polega może na mniejszych do tej pory możliwościach w porównaniu z uczelniami, które miały więcej czasu na rozwój. Mam na myśli te ośrodki, w których dotychczas gościłem, czyli Politechnikę Poznańską, Politechnikę Łódzką czy zagraniczny uniwersytet w Durham, gdzie przebywałem przez rok. Moim zdaniem skromne warunki o wiele bardziej stymulują do pracy niż sytuacja, w której — mówiąc kolokwialnie — wszystko, a głównie sprzęt do badań, ma się w zasięgu ręki. W naszych warunkach zgromadzenie sprzętu, odpowiedniego wyposażenia laboratoryjnego wymaga znacznie więcej pracy, ale to nie musi być przeszkodą opóźniającą rozwój. Tak to odczuwam.

 

Wracam pamięcią do rozmowy prowadzonej

z Panem kilka lat temu z powodu uzyskania niezwykle

prestiżowego stypendium FNP, wówczas

stwierdził Pan, że warunkiem takich osiągnięć

w nauce jest połączenie pracowitości i właściwej

opieki promotora. W przygotowaniu habilitacji

kończy się już opieka promotorska, pozostaje

samodzielna praca naukowa. Jak przedstawiała

się Pana droga do habilitacji?

 

Cała proces związany z habilitacją nie jest zadaniem krótkoterminowym, lecz oznacza przede wszystkim gromadzenie dorobku w latach poprzedzających uzyskanie habilitacji. Jego posiadanie było, między innymi możliwe, dzięki wspomnianej wcześniejszej opiece promotorskiej. Jednak przełomowym momentem w mojej pracy naukowej był wyjazd za granicę na Durham University w Wielkiej Brytanii, gdzie dzięki gościnności i stworzeniu odpowiednich warunków do pracy, przez co rozumiem kontakt z bardzo profesjonalnym zespołem pracowników, którzy udostępnili mi własny dorobek naukowy, a nadto świetnie wyposażone laboratoria,

mogłem przeprowadzić szereg doświadczeń niemożliwych w tamtym czasie do wykonania w naszych warunkach. Muszę jednak stwierdzić, że obecnie nasza sytuacja pod względem bazy laboratoryjnej zdecydowanie się poprawiła. Po uzyskaniu kilku kolejnych dotacji, zwłaszcza z ministerstwa — głównie dzięki zaangażowaniu profesora Łukaniszyna — udało się zakupić wiele drogich wysokospecjalistycznych urządzeń badawczych i pomiarowych. Możliwość prowadzenia badań owocuje publikacjami, a te zamieszczane w poważnych czasopismach naukowych, zwłaszcza tych z listy filadelfijskiej, mają duże znaczenie w procedurze habilitacyjnej. Intensywna praca naukowa, na początku prowadzona pod opieką promotora zaowocowała odpowiednimi publikacjami, to z kolei pozwoliło mi na uzyskanie nagród, jak ta z FNP i stypendiów, jak właśnie stypendium NATO, które umożliwiało wyjazd do zagranicznego

ośrodka naukowego. Pobyt na uniwersytecie w Durham okazał się w moim przypadku przełomowy. Po powrocie okazało się, że zebrałem tak dużo materiału, że mogłem zasiąść do pisania monografii, która wraz z pozostałym dorobkiem w postaci artykułów powstałych jeszcze przed wyjazdem na stypendium, podczas jego trwania i po powrocie, stała się podstawą do przygotowania wniosku. Formalnie przewód habilitacyjny został zainicjowany 18 maja 2007 roku, a 28 lutego bieżącego roku decyzją Rady Wydziału Elektrotechniki, Automatyki i Informatyki otrzymałem stopień doktora habilitowanego nauk technicznych.

 

Proszę scharakteryzować obszar Pana zainteresowań

naukowych.

 

Obszarem moim zainteresowań jest elektrodynamika techniczna ze szczególnym uwypukleniem działań w zakresie przetworników elektromechanicznych maszyn elektrycznych oraz obliczeń elektromagnetycznych tych układów. Prowadzone badania zyskały w ostatnim czasie praktyczne przełożenie, bo wiążą się one z pracami zleconymi wykonanymi dla zakładu maszyn elektrycznych EMIT S.A. w Żychlinie. Wraz z profesorem Hickiewiczem, który jest kierownikiem tego projektu, wykonujemy badania i prace, których celem jest doprowadzenie do stworzenia pierwszego w Polsce oprogramowania służącego komputerowemu wspomaganiu projektowania dużych maszyn indukcyjnych. Oprogramowanie to, prawdopodobnie jako pierwsze w Polsce i chyba nieliczne stosowane w Europie oparte będzie na wykorzystaniu metody elementów skończonych.

 

Wspomniane stypendium FNP to tylko jeden

z wielu Pana sukcesów naukowych obok nagrody

ministra, stypendium NATO, nagrody

rektora czy stypendium na udział w międzynarodowej

konferencji naukowej, które z tych

wyróżnień ceni Pan najwyżej?

 

Za najbardziej prestiżowe wyróżnienie jakie otrzymałem do tej pory uważam stypendium Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Wynika to z faktu ogromnej konkurencji, ponieważ każdego roku do fundacji zgłaszanych jest ogromna liczba wniosków o stypendium. Są to zazwyczaj wnioski o bardzo wysokiej jakości o czym informuje zarząd fundacji. Uważam więc uzyskanie stypendium za bardzo prestiżowe wyróżnienie, i nie jest to tylko moje zdanie, tak ocenia je wielu ludzi nauki.

 

Bardzo piękną charakterystykę wystawił Pan

swojemu nauczycielowi i promotorowi, nie

zaprzeczył nazwaniu prof. Mariana Łukaniszyna

— mistrzem, teraz Pan ma szanse stać

się dla kogoś mistrzem, czy ma Pan już „swoich”

studentów, doktorantów?

 

Doktorantów swoich jeszcze nie mam, ale współpracuję z kilkoma studentami, których staram się zachęcać, a szczególnie jednego z nich — Tomasza Garbca do tego aby swoją pracę i zainteresowania przeniósł na działalność w zakresie studiów doktoranckich. Mam nadzieję, że to mi się powiedzie i współpraca nadal będzie kontynuowana.

 

Jak przedstawiają się plany zawodowe na najbliższe

lata?

 

Mówiąc o planach chciałbym na chwilę wrócić do początków mojej pracy zawodowej, kiedy krótkoterminowym planem zawodowym była praca doktorska. Ale od chwili osiągnięcia stopnia doktora nie obierałem sobie za cel zrobienie habilitacji. Jej uzyskanie było owocem wszystkich tych prac, które wcześniej wykonałem. W pewnym momencie uznałem, że ten dorobek będzie wystarczający do osiągnięcia tego celu, ale nie bez znaczenia były zachęty ze strony mojego nauczyciela, a także ze strony moich najbliższych, bo nie mogę tu nie wspomnieć o udziale rodziny w takim przedsięwzięciu. Duża część obowiązków, a mam na myśli zwłaszcza obowiązki domowe, przechodzi wówczas na nich. Chciałbym szczególnie podziękować mojej żonie, która dzieląc los młodego lekarza rezydenta wzięła na swoje barki ten wielki ciężar. Za to jej serdecznie dziękuję.

 

A nie planuje Pan stworzeniu własnego zespołu

badawczego, kierowania katedrą?

 

Kierowanie katedrą? (śmiech) och nie. Do tego aby kierować ludźmi potrzeba odpowiednich predyspozycji. Wydaje mi się, że ja takowych nie posiadam. Uważam, że moim głównym zajęciem będzie opieka naukowa nad doktorantami i realizowanie własnych badań naukowych. Jednak co życie przyniesie, tego nie wiadomo. Być może kiedyś nastąpi to, o co pani pyta, choć teraz wydaje mi się to mało prawdopodobne. Muszę także trochę odpocząć, bo uzyskanie habilitacji wiązało się z ogromnym wysiłkiem i czuję wielkie zmęczenie, nieco więcej czasu poświęcić moim bliskim, zwłaszcza synkowi.

 

Rozmawaiła Krystyna Duda